Krzysztof Baculewski „Kalendarium subiektywne sześćdziesięciu festiwali”
Nie ma wprawdzie podtytułu, jak w 1998 r., ale jest kilka wątków głównych: dźwięk i przestrzeń, wizja - wizjonerstwo, a także "niemiecka fala". Koncert inauguracyjny wyjątkowo odbywa się w Teatrze Wielkim. W programie m.in. Ata Iannisa Xenakisa, Forte e piano Kazimierza Serockiego i Watt Pascala Dusapin. Nowym miejscem koncertów staje się Audytorium im. Stefana Dembego w Bibliotece Narodowej; tam też odbywa się znaczący recital pianistyczny Pierre-Laurenta Aimarda z utworami György Ligetiego: kompletem czternastu Etiud i cyklem Musica ricercata. Wybitni wykonawcy: "Camerata Silesia", Zentrum für Kunst und Medientechnologie z Karlsruhe, Arditti String Quartet i in. Sensacją okazuje się też wykonanie przez Filharmonię im. Leoša Janáčka z Ostrawy i Orkiestrę S.E.M z Nowego Jorku utworu już historycznego, bo ukończonego w 1957 r., Gruppen Karlheinza Stockhausena w Hali Sportowej CWKS Legia na Bemowie (kolejny nowy adres); dzieło poprowadzili dyrygenci: Petr Kotik, Zsolt Nagy i Christian Arming. Trzy orkiestry oraz publiczność bez trudu zmieściły się w gigantycznej hali. Sam fakt wyjścia poza tradycyjne miejsca koncertów jak Filharmonia, Akademia Muzyczna, Studio im. Witolda Lutosławskiego i kościoły spowodował, że wydarzenie to ściągnęło mnóstwo młodzieży. Rzecz inna, że nawet młodzież muzyczna nie miała wcześniej szansy (jeśli nie liczyć nielicznych nagrań) na kontakt z tym klasycznym dla serializmu dziełem. Odbył się także koncert monograficzny Andrzeja Krzanowskiego w 10-lecie śmierci kompozytora: wykonano dwa cykle: cztery Audycje, przedzielone Trzema utworami na obój i trąbkę. Debiutował Wojciech Ziemowit Zych. Na Zamku Królewskim odbył się koncert z udziałem instrumentów barokowych, a w Studiu im. Witolda Lutosławskiego białoruski zespół Classic - Avantgarde wykonał m.in. Jour, contre-jour Gérarda Griseya i Light on the Path Eugeniusza Popławskiego z Grodna.
Finał "WJ" miał niekonwencjonalną oprawę: architekturę dziedzińca Zamku Królewskiego. Wykonano wówczas m.in. czwartą część De materie Louisa Andriessena i Prometeusza - poemat ognia Aleksandra Skriabina. Niekonwencjonalność sytuacji polegała także i na tym, że, mimo temperatury poniżej +10o C i obecności nader dostojnych gości w pierwszych rzędach - tancerka w utworze Andriessena wystąpiła w stroju topless. Natomiast wykonaniu dzieła Skriabina nie mogła towarzyszyć pełna komputerowa rekonstrukcja przewidywanych przez kompozytora efektów świetlnych: udała się tylko częściowo, ponieważ sprzęt elektroniczny przegrał konfrontację z warunkami meteorologicznymi.