Przede wszystkim: czas. Czas tarcia, pocierania, pieszczoty, między dwoma, między trzema. Posłuchaj głowy wciśniętej między trzy burdony. Możliwego zanurzenia we wnętrzu glissandujących akordów. Odnajdziesz poruszające dźwięki, które zarysowują harmonie – archaiczne i fluktuujące. Muzyk powinien użyć głosu. Nie ma już niewzruszonego burdonu z dawnych czasów – teraz się porusza, burzy, gra. Biegun staje się muśnięciem od zbieżności do styczności – będziesz miał czas, by dotknąć dźwięku.
Potem „skala” staje się udręką. Cierpienie może sprawić, że zapomni się o „sposobach”. Gadatliwa, mocna i bezbłędna piszczałka melodyczna. Siedem nut się odrywa: próba ucieczki z agresywną szybkością (niekiedy mechanizm się blokuje i zacina). Cel: linia jest tylko przepływem. Nie będziesz już miał czasu, by dotknąć dźwięku, lecz poczujesz jego draśnięcie.
Benjamin de la Fuente