The Body (Krzysztof Wołek)
Utwór The Body skomponowałem na zamówienie Fundacji Przyjaciół Warszawskiej Jesieni ze środków Ernst von Siemens Musikstiftung. Pracę nad utworem rozpocząłem w Chicago, do którego przyjechałem zaraz po ukończeniu rocznych studiów u Louisa Andriessena w Hadze. Rok spędzony w Holandii był niezwykle ważny dla mojego rozwoju artystycznego. Wcześniej, w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych, studia kompozytorskie odbywałem w Katowicach. Ze względu na trwającą wciąż transformację ekonomiczną sytuacja kultury w kraju była bardzo niestabilna, dostęp zaś do nagrań, materiałów nutowych oraz wydarzeń i nurtów we współczesnej muzyce – niezwykle ograniczony. Pobyt w Holandii pozwolił mi otworzyć się na inną niż polska estetykę i nowe instrumentarium. Holandię u progu dwudziestego pierwszego wieku widziałem jako kraj niezwykle tolerancyjny, w którym muzyka i sztuka współczesna kwitły, ciesząc się wsparciem państwa i społeczeństwa.
Rozwiązania formalne, dobór instrumentarium, a także charakterystyka rytmiczna i harmoniczna The Body zakorzenione są zarówno w holenderskiej muzyce współczesnej, jak i w amerykańskim bluesie. Na tekst utworu składają się fragmenty rozprawy Erazma z Rotterdamu zatytułowanej Pochwała głupoty. Zostały dobrane w taki sposób, aby przedstawić pewne przekonania wynikające z moich holenderskich doświadczeń. Świat, w którym żyjemy, toczy konsumpcja, żądza posiadania i oddawania się cielesnym przyjemnościom. Jednocześnie gloryfikuje on to, co naukowe, policzalne i sprawdzalne. Społeczeństwo europejskie, a w szczególności młode pokolenie, odchodzi od religii, która w poprzednich wiekach organizowała nasze życie duchowe, wyjaśniała to, czego nie możemy zrozumieć ani zmierzyć. Wierzę, że w dzisiejszych czasach nasza sfera duchowa powinna być zagospodarowana przez kulturę, zwłaszcza tę współczesną, reprezentującą ducha naszych czasów.
Krzysztof Wołek
Erasmus Desiderius Encomium moriae
...animum immersum illigatumque esse corporeis vinculis, hujusque crassitudine praepediri, quo minus ea, quae vere sunt, contemplari, fruique possit. Proinde philosophiam definit esse „mortis meditationem”, quod ea mentem a rebus visi- bilibus, ac corporeis abducat, quod idem utique mars facit. ltaque quam diu animus corporis organ is probe utitur, tam diu san us appellatur, verum ubi ruptis jam vinculis, conatur in libertatem asserere sese, quasique fugam ex eo carcere meditatur, tum „insaniam” vacant.
ltidem vulgus hominum ea quae maxime corporea sunt, maxime miratur, eaque prope sola putat esse.
Nam isti primas partes tribuunt divitiis, proximas corporis commodis, postremas animo relinquunt: quem tamen plerique nee esse credunt, quia non cernatur oculis. (E diverso illi...)
Principia, sensus tametsi omnes cum corpore cognationem habeant, tamen quidam sunt ex his crassiores, ut tactus, auditus, visus, olfactus, gustus. Quidam magis a corpore semoti, veluti memoria, intellectus, voluntas. lgitur ubi se intenderit animus, ibi valet.
...cum „amantium furorem omnium felicissimum esse” scriberet... Etenim qui ve- hementer amat jam non in se vivit, sed in eo quod amat, quoque long ius a seipso digreditur, & in illud demigrat, hoc magis ac magis gaudet. Atque cum animus a corpore peregrinari meditatur, neque probe suis utitur organis, istud haud dubie furorem recte dixeris. Alioqui quid sibi vult quod vulgo etiam dicunt: „Non est apud se”, & ,,ad te redi”, & ,,sibi redditus est”? Porro quo amor est ab- solutior, hoc furor est major, ac felicior.
Erazm z Rotterdamu Pochwała głupoty
...dusza jest jakby w więzach i matni ciała, którego gruba powłoka nie pozwala jej dojrzeć i zażywać tego, co naprawdę istnieje. Dlatego filozof określa filozofię jako rozpatrywanie śmierci, ponieważ odwodzi ona myśl – całkowicie tak samo jak śmierć – od rzeczy zmysłami dostrzegalnych i cielesnych. Jak długo dusza po- sługuje się należycie zmysłami ciała, tak długo uważa się ją za zdrową, ale gdy zrywając już więzy ciała, usiłuje wydostać się na wolność i myśli niejako o ucieczce z tego więzienia, wtedy mówi się o jej szaleństwie.
(Podobnie) ogół ludzi podziwia najbardziej to, co ma grube kształty cielesne. I uważa, że to jedynie bodaj istnieje.
Ogół na pierwszym miejscu stawia bogactwo, zaraz potem wygody ciała, na końcu dopiero sprawy duszy, w którą zresztą często w ogóle nie wierzy, ponieważ żywymi oczyma zobaczyć jej nie można. (Tamci inni, przeciwnie...)
Przede wszystkim, chociaż wszystkie zmysły związane są z ciałem, jednak niektóre z nich ściślej i widoczniej, jak dotyk, słuch, wzrok, węch, smak. Inne, jak pamięć rozumienie, wola, są już bardziej od ciała niezależne. Ku którym więc z nich bardziej zwraca się nasza dusza, w tych bardziej czuje się mocna.
...największym szczęściem jest szaleństwo tych, którzy kochają. Ten bowiem, kto namiętnie miłuje, nie jest sam w sobie, ale w tym, co miłuje, a im bardziej zapomina sam o sobie, a roztapia się w tamtym, tym większe i większe jest jego szczęście. Jeżeli zaś dusza rozmyśla o rozstaniu się z ciałem i nie posługuje się jak należy swymi zmysłami, to niewątpliwie można to słusznie nazwać szaleństwem. Bo inaczej cóż by miały znaczyć owe potoczne powiedzenia, takie jak: „nie jest sam sobą” i „przyjdź do siebie” i „powrócił do przytomności”? Im tedy miłość głębsza, tym szaleństwo większe i tym szczęśliwsze.
Biblioteka Narodowa, s. II nr 81, przeł. Edwin Jędrkiewicz