Luci mie traditrici
Historia Carla Gesualda, księcia Venosy, który w roku 1590 zamordował swą małżonkę wraz z kochankiem, przyłapanych in flagranti, a w następnych latach, aż do śmierci, pogrążony w głębokiej depresji, komponował niezwykle przejmującą i oryginalną muzykę sakralną, stała się chętnie opracowywanym artystycznie tematem – dość wspomnieć film Wernera Herzoga Śmierć na pięć głosów lub operę Alfreda Schnittkego Gesualdo. Jeszcze przed Luci mie traditrici Salvatore Sciarrino skomponował muzykę do spektaklu teatru lalek (Terrible e spaventosa storia del Principe do Venosa e della bella Maria (Straszna i przerażająca historia księcia Venosy i pięknej Marii), kilkakrotnie też madrygały księcia opracowywał na zespoły instrumentalne (Le voci sottovetro, Gesualdo senza parole), korzystając przy tym z całego arsenału charakterystycznych dla własnej muzyki rozszerzonych technik wykonawczych.
Współczesne ujęcia tematu są przeważnie mocno metaforyczne, skupione na wybranych aspektach i mniej lub bardziej odbiegają od prawdziwego przebiegu zdarzeń. Przypomnijmy zatem fakty: w roku 1586 z powodów politycznych raczej niż z miłości Carlo Gesualdo poślubił młodą wdowę Marię d’Avalos. Kiedy wraz z urodzeniem ich syna rozwiązana została kwestia sukcesji, książę Venosy poświęcił się swym największym namiętnościom: polowaniu i muzyce. Zaniedbywana małżonka znalazła sobie kochanka, którym został Don Fabrizio Carafa, książę Andrii. Romans przebiegał spokojnie do czasu, kiedy przyjaciel księcia, urażony odrzuceniem przez Donnę Marię jego awansów, wyjawił sekret jej mężowi. Gesualdo zastawił pułapkę: udał, że wyjeżdża na polowanie, po czym wkrótce wrócił do pałacu, gdzie przyłapał oboje kochanków i kazał ich zabić swym lokajom. Przed karą za zabójstwo chronił go nie tylko status, lecz także reguły kodeksu honorowego. Późniejsze przygnębienie, towarzyszące księciu już do końca życia, spowodowane było nie tyle wyrzutami sumienia, ile faktem, że zlecając zabójstwo, Carlo Gesualdo uchybił wymaganiom kodeksu – w myśl reguł zdradzony mąż powinien dokonać zabójstwa osobiście, nie zaś tchórzliwie się wyręczać.
W Luci mie traditrici Sciarrino nawiązał do Il tradimento per l’onore, wydanego w roku 1664 dramatu Giacinta Andrei Cicogniniego, który opowiada historię podobną do losu Gesualda i Marii d’Avalos, w szczegółach jednak zdecydowanie odmienną. Powszechne i automatyczne niemal wiązanie treści opery z biografią księcia Venosy należałoby przypisać raczej temu, że jest ona o wiele lepiej znana i z tego powodu właśnie bywa przytaczana w książkach programowych i komentarzach do nagrań płytowych. Książęca para u Sciarrina nosi nazwisko Malaspina, co można przetłumaczyć jako „zły cierń” – w pierwszej scenie księżna rani się cierniem róży, co staje się zapowiedzią późniejszej tragedii. Donosicielem jest służący, nie zaś inny arystokrata. Również książę Malaspina zachowuje się inaczej niż Gesualdo: najpierw rozprawia z księżną o miłości, wieczorem zaś pokazuje małżonce zakrwawione ciało kochanka, po czym osobiście ją morduje.
Dialogi protagonistów to tylko część przedstawionego przez Sciarrina dramatu – niuanse znaczeń, atmosferę oraz linię rozwojową dramatu bardziej sugestywnie niż słowa uwydatnia muzyka. Dzięki niej tragedia sprzecznych namiętności staje się odczuwalna na poziomie zmysłów. Otwierająca operę, a pochodząca z roku 1608 i traktująca o przemijaniu piękna i miłości elegia Claude’a Le Jeune’a w kolejnych metamorfozach, zatracających melodyjność na rzecz szmerów, nabiera charakteru dźwiękowej metafory grozy, rozkładu i śmierci. Także partie wokalne – krótkie wypowiedzi (w operze tej nie ma arii) o charakterze bardziej recytatywnym niż śpiewnym – przechodzą przez kolejne stopnie redukcji: mowę, szept, westchnienia, aż do ostatniej sceny rozgrywającej się w sypialni między księciem i księżną, w której słychać tylko oddech i głuche uderzenia, niczym mające wkrótce ustać bicie serca. Linie wokalne – pseudomanierystyczne, ornamentowane w nieregularnych rytmach – w swych detalach oddają to, czego słowa nie potrafią już wyrazić.
Cisza i jej pogranicze są u Sciarrina jednym z najmocniejszych środków wyrazu. Naturalistyczne odgłosy, przypominające czasem brzmienie cykad z oddali, są jakby amplifikacją ciszy wypełniającej chwile milczenia między zdaniami wypowiadanymi przez protagonistów. Osiągniętej niezwykłymi środkami adekwatności środków wyrazu do przekazywanych treści należy przypisać ogromne powodzenie dzieła – spośród kilkunastu utworów scenicznych włoskiego kompozytora Luci mie traditrici stała się najczęściej wznawianą, a także jedną z najważniejszych oper powstałych w ostatnich dziesiątkach lat.
Krzysztof Kwiatkowski
SYNOPSIS
Akt I
Prolog
Głos za kurtyną śpiewa o utraconej miłości (adaptacja chanson Claude’a le Jeune’a)
Scena 1 (w ogrodzie, o poranku)
Książę pokazuje żonie ukrytą różę. Księżna zrywa różę. Książę ostrzega przed cierniami. Księżna rani się, z jej ręki płynie krew. Książę przeklina różę. Stwierdza, że krew małżonki jest zbyt wysoką ceną za kwiat. Odpowiedź księżnej: Nie, jeśli z krwi rodzi się róża. Książę mdleje.
Scena 2 (nadal w ogrodzie)
Książę budzi się z omdlenia i rozmawia z księżną o miłości.
Księżna: Kto kocha, jest odważny.
Książę: Kto kocha, ten się boi.
Księżna: Jestem śmiała, bo was kocham.
Książę: Jestem pełen bojaźni, bo was uwielbiam.
Księżna i książę ślubują sobie wieczną miłość. Ich rozmowę
podsłuchuje zakochany w księżnej służący –
miłość bez nadziei prowadzi go do rozpaczy.
Scena 3 (w ogrodzie, około południa)
Gość i księżna odkrywają w sobie wzajemną namiętność. Świadomość ta wprawia ich w zakłopotanie. Czują się bezradni, zdani na łaskę uczuć. Pragną, by ich pożądliwe spojrzenia się nie spotkały.
Gość: Wzrok, który mnie zdradza. Księżna: Zdradliwe światło mych oczu.
Scena 4 (w ogrodzie, w południe)
Ogarnięty zazdrością służący podsłuchuje miłosne wyznania. Słyszy też, jak zakochani umawiają się na tajemne spotkanie. Księżna pokazuje gościowi ukrytą za jaśminami niewielką bramę do ogrodu.
Scena 5 (w pałacu, po południu)
Służący donosi księciu o planowanej schadzce: Troska o wasz honor każe mi mówić. Odpowiedź brzmi: Nie byłem pohańbiony, kiedy milczałeś. Książę przeczuwa wielkie nieszczęście, niemniej pragnie odzyskać honor.
Akt II
Sscena 6 (w pałacu, o zmierzchu)
Księżna wyraża żal i skruchę. Książę jej wybacza i pyta: Jak właściwie mnie kochasz? Czy kochasz mnie jak siebie samą? Księżna odpowiada: Nie, bo wtedy miałabym dla was tylko nienawiść. Książę i księżna raz jeszcze przyrzekają sobie dozgonną miłość. Wieczorem księżna będzie czekać na księcia.
Scena 7 (w pałacu, wieczorem)
Księżna haftuje roślinne wzory na poduszce, którą chce ofiarować księciu. Zdania wypowiadane przez księcia brzmią wieloznacznie i niepokojąco. Oboje przygotowują się przed udaniem się do małżeńskiego łoża.
Scena 8 (w pałacu, w nocy)
W miłosnych wyznaniach księcia słychać niejasne złowieszcze nuty. Księżna wyraża gotowość złożenia księciu ofiary z życia.
Książę: Pamiętaj, że śmierć jest czymś strasznym.
Księżna idzie w stronę łoża.
Książę zatrzymuje ją: Pozwól, że zapalę świecę.
Księżna: Dlaczego?
Książę: Jako znak wierności.
Księżna: Jak przy zmarłych?
Książę potwierdza, prowadzi ją do łoża: Mów do tego, który jest w łożu.
Księżna: Kto jest w łożu?
Książę: Ten, którego za bardzo kochałaś.
Księżna się waha.
Książę zmusza ją, by odsłoniła zasłonę.
Na łożu leży Gość w kałuży krwi.
Książę zadaje żonie śmiertelny cios sztyletem (szpadą), mówiąc: Oto twój cierń, a następnie: Żegnaj, żegnaj, już zawsze żyć będę w udręce.