homeprogrambiletybiuroo festiwalumiejsca koncertówsponsorzyarchiwumdownloadnewsgaleria

Leif Segerstam

następny koncert
wszystkie koncerty
imprezy towarzyszące
index kompozytorów
index wykonawców







Leif Segerstam (ur. 1944)
Feelings and Visions to tytuł VI Koncertu skrzypcowego Leifa Segerstama. Te dwa słowa („uczucia i wizje”) stanowią esencję jego osobowości twórczej. W rzeczy samej jest to kompozytor uczuć – wzniosłych, wylewnych – oraz niezmierzonych, rozległych wizji. Segerstam łatwo ulega inspiracji, przypomina szamana, jest twórcą, który potrafi napisać dwudziestominutowy utwór orkiestrowy w ciągu kilku dni.
Jego twórczość osiągnęła iście barokową obfitość i nawet aktywna kariera dyrygencka jej nie zahamowała. Tu Segerstam naśladuje Mahlera, dzieląc swój czas na dyrygowanie zimą i komponowanie latem.
Zadebiutował we wczesnych latach 60., od razu w czterech specjalnościach: jako skrzypek, pianista, dyrygent i kompozytor. Ostatnie dwie z czasem rozwinął w pełnowymiarowe kariery. Jego wczesne kompozycje, takie jak pierwsze cztery kwartety smyczkowe (1962–66) oraz miniaturowy balet Pandora (1967), są zwykle określane jako „post-ekspresjonistyczne”. A kiedy odkrył swój obecny styl, określany przez niego jako „swobodnie pulsujący” (free-pulsative), zastosowany po raz pierwszy w V Kwartecie smyczkowym „Sopuli” (1970), nie oznaczało to zarzucenia intensywnej emocjonalności wczesnych dzieł, a wręcz przeciwnie.
Określenie „swobodnie pulsujący” odnosi się do maniery komponowania, która pozostawia synchronizację wejść poszczególnych mu-zyków lub grup muzyków nie do końca określoną. Rezultatem tego jest wolno falująca, swobodna rytmika, cechująca jego utwory. Wyraźne pulsy i gwałtowne tempa to rzadkość. Niekiedy wykonawcom wolno nawet wybierać ich własną dynamikę.
Segerstam przez długi czas rozwijał utopijną koncepcję „organicznego kalejdoskopu muzycznego”: marzył o tym, by grupa mocno zaangażowanych muzyków przyswoiła jego idiom muzyczny tak głęboko, że mogłaby w końcu wykonywać jego muzykę bez jednej napisanej nuty. Krok w kierunku realizacji tej idei uczynił w swoich utworach orkiestrowych pisanych po roku 1994, a przeznaczonych do wykonania bez dyrygenta; kształt formalny całości wyznaczają w nich sygnały grane na zmianę przez różne instrumenty.
Technika „swobodnie pulsująca” wprowadziła do muzyki Segerstama element aleatoryczny, modernistyczny. Równie modernistycznie tworzy melodie – zwykle swobodnie płynące, oparte na chromatyce. Zakres jego harmonii jest znaczny, od prostych triad do gęstych klasterów. Niemniej jednak dominującą estetyką w jego muzyce jest późny romantyzm i ekspresjonizm, nieustanna pogoń za kulminacją i ekstazą – momentami, których wagi kompozytor nigdy nie zapomina podkreślić. W jego muzyce lat 80. i późniejszej jest też miejsce na delikatne uczucia i spokojną medytację.
Kolosalna pod względem objętości twórczość Segerstama pozostaje wyjątkowo jednolita w stylu i ekspresji. Mikko Heiniö powiedział, że „Segerstam kreuje nie tyle niezależne dzieła, co czerpie z tego samego muzycznego strumienia świadomości”. Jest to ewidentne w se-riach utworów o tym samym tytule, np. w 28 kwartetach smyczkowych, licznych dziełach zatytułowanych NoĎm i Episode, a w muzyce orkiestrowej – w Orchestral Diary Sheets oraz Thoughts. Dodatkowo wiele jego dzieł funkcjonuje w wersjach na różne instrumenty. Najbardziej liczną grupę stanowią symfonie: do sierpnia 2002 r. Segerstam skomponował ich 81, z czego piętnaście podczas lata 2000 r.,
w przerwie pomiędzy nagraniami. Pod względem ekspresji i struktury symfonie nie odróżniają się od innych dzieł orkiestrowych kompozytora.
Obecnie jest już ich ponad 100 – na dzisiejszym koncercie wykonana zostanie po raz pierwszy jego 101. Symfonia.

101. Symfonia
La Forza del Destino („moc przeznaczenia”), która przez przypadek połączyła moje działanie kompozytorskie (pracowałem nad symfonią numer 101 na wielką orkiestrę – bez dyrygenta!...) z możliwością ukazania go po raz pierwszy publiczności „Warszawskiej Jesieni” na koncercie inauguracyjnym festiwalu za pośrednictwem Orkiestry Filharmonii w Taipei, uświadomiła mi element humorystyczny sytuacji. Tak się bowiem składa, że w Taipei znajduje się wieżowiec o nazwie „101”. Fakt, że muzycy z tego miasta na Tajwanie przyobleką w żywy kształt brzmieniowy moją 101. symfonię, dał mi dodatkową inspirację. Ich muzyczne działania przekażą pozdrowienia miasta, w którym wzniesiono najwyższy budynek na świecie.
Symfonia daje słuchaczom obecnym na sali możliwość wejścia ich doświadczenia fenomenologicznego na ten sam poziom intymności, co w przypadku gigantycznego i równocześnie kameralnego spektaklu muzycznego. Brzmienia są tu przekazywane bezpośrednio, nikt na przedzie sceny nie przeciwstawia się działaniom muzyków, nie ma dodatkowego „języka ciała” dyrygenta, naruszającego uczciwość związku pomiędzy nastawionymi na odbiór, połączonymi satelitami słuchaczy a „okrętem-matką” z muzycznymi gladiatorami na podium.
Ukryta kreatywność symfonicznego kolektywu objawia się w odpowiedzialności za wyczucie czasu, który jest dany uczestnikom tego „wirtualnego muzycznego przedstawienia z gatunku reality” na tak dużą grupę muzyków, surfujących i klikających w zanotowane linki i opcje wybrane przez kompozytora na jego „homepage” – stronach partytury.
Nazywam ten styl „swobodnie pulsującym” (free-pulsative).
Gesty dyrygenta zostały przełożone na słyszalne sygnały, wyraźnie podawane przez różne instrumenty według liter od A do E, nadając
w ten sposób dziełu formę „różańca” z sześcioma muzycznymi „porcjami”, jak duchowymi skarbami, którymi można się radować i które można brać do serca.
Być może warto tu dorzucić, że dźwięki mogą mieć atrybuty „szkoły post-wiedeńskiej” lub „dotknięcia Nordyku”... inspirowanego przez piękno i siły Natury...
Leif Segerstam