Polla ta Dhina
Utwór rozpoczyna się od akordu instrumentów dętych drewnianych w wysokim rejestrze; jego dźwięki powtarzane są oddzielnie w nieregularnych odstępach. Dochodzą do tego akcenty, również nieregularne: połączenie tonów i szumu, tremolo niskich smyczków wraz z krótkim tremolo na czterech tom-tomach. Po drugim akcencie wchodzi chór chłopięcy z rytmicznie, na jednej wysokości deklamowanymi słowami. W pierwszym odcinku utworu Xenakis opracował początkową strofę poematu Sofoklesa. Rozczłonkowanie poematu określa formalny podział utworu, a zarazem muzyczna konstrukcja służy objaśnieniu tekstu: charakterystycznie pulsujące pasaże instrumentów dętych, od których utwór się zaczyna i które później powracają, podkreślają rozczłonkowanie makroformy. Również szczegóły budowy są dokładnie zakomponowane już od pierwszej strofy: w pierwszej strofie wysławianiu człowieka jako pana morza i ziemi orkiestra towarzyszy najpierw gęsto nawarstwionymi glissandami, następnie zmasowanymi powtórzeniami dźwięków. W centralnej części utworu instrumenty dęte milkną całkowicie, a faktura smyczków przechodzi w gęste, krzyżujące się wiązki glissand. Dopiero w ostatnim fragmencie tego opracowania tekstu Sofoklesa zwarte pola dźwiękowe i masywne współbrzmienia zaczynają się rozpadać. Człowiek, przemyślny w swych planach, lecz całkiem bezradny w obliczu śmierci, jest sportretowany przez głosy i instrumenty w szybko zmieniających się wzorach orkiestrowego akompaniamentu. Niekiedy instrumenty dęte i perkusja łączą się w nawarstwieniach, innym razem grają naprzemiennie: w gęstych współbrzmieniach, w rytmicznych pulsacjach, w szeroko rozpostartych glissandach grup instrumentalnych.
Przed końcem utworu orkiestra milknie: nagle słychać jedynie śpiew na pojedynczej wysokości, w jednym tylko miejscu podkreślony akordem wibrafonu. Pod sam koniec do głosów dołączają instrumenty: szeroko rozpostarta płaszczyzna dźwiękowa w smyczkach, w ostatnich taktach powtórzenia dźwięków w dwóch waltorniach złączonych w potężnym crescendo aż do kody.
Rudolf Frisius
Siła jest dziwów, lecz nad wszystkie sięga
Dziwy człowieka potęga.
Bo on prze śmiało poza sine morze,
Gdy toń się wzdyma i kłębi.
I z roku na rok swym lemieszem orze
Matkę-ziemicę do głębi.
Lotny ród ptaków i stepu zwierzęta
I dzieci fali usidla on w pęta,
Wszystko rozumem zwycięży.
Dzikiego zwierza z gór ściągnie na błonie,
Krnąbrny kark tura i grzywiaste konie
Ujarzmi w swojej uprzęży.
Wynalazł mowę i myśli dał skrzydła
I życie ujął w porządku prawidła,
Od mroźnych wichrów na deszcze i gromy
Zbudował sobie schroniska i domy,
Na wszystko z radą on gotów.
Lecz choćby śmiało patrzał w wiek daleki,
Choć ma na bóle i cierpienia leki,
Śmierci nie ujdzie on grotów.
A sił potęgę, które w duszy tleją,
Popchnie on zbrodni lub cnoty koleją;
Jeżeli prawa i bogów cześć wyzna.
(Sofokles, Antygona, w. 332–367,
tłum. Kazimierz Morawski, Lwów, Ossolineum 1939)