HOMEProgramBiletyBiuroO festiwaluMiejsca koncertówSponsorzyArchiwumDownloadNewsGaleria

Następny koncert
Powrót
Wszystkie koncerty
Imprezy towarzyszące
Indeks kompozytorów Indeks wykonawców

 

Henryk Mikołaj Górecki

ur. 1933 w Czernicy koło Rybnika na Śląsku, studiował pod kierunkiem Bolesława Szabelskiego w pwsm w Katowicach. Jego twórczość należy do najoryginalniejszych zjawisk w muzyce współczesnej. Po raz pierwszy zwrócił na siebie uwagę w połowie lat 50. Począwszy od utrzymanych w duchu Szymanowskiego i Bartóka 4 Preludiów na fortepian (1955) i Pieśni o radości i rytmie (1956), Górecki radykalizował swe środki, sięgając m.in. do technik Weberna i Bouleza (Epitafium, 1958,
i I Symfonia, 1959). W latach 60. powstały tak nowatorskie dzieła, jak Genesis (1962-63) i trzy Muzyczki na różne składy instrumentalne (1967; Muzyczkę IV napisał Górecki w 1971); równocześnie kompozytor dokonywał uproszczeń materiału dźwiękowego i wprowadzał elementy tradycji (Trzy utwory w dawnym stylu, 1963; Muzyka staropolska, 1967-69).
Styl pełen prostoty, a zarazem monumentalny, który dziś kojarzy się z nazwiskiem Góreckiego, utrwalił się w jego twórczości w latach 70. Powstały wówczas symfonie Kopernikowska (1972) i III Symfonia "Symfonia pieśni żałosnych" (1976), a także psalm Beatus vir (zaprezentowany z okazji wizyty Papieża Jana Pawła II w Krakowie w 1979).
We wczesnych latach 80. Górecki wycofał się z życia publicznego. Skoncentrował się wówczas na opracowaniach melodii chorałowych, a także na utworach kameralnych (Recitativa i Ariosa "Lerchenmusik", 1984-85). W II połowie dekady, wraz ze stopniową emancypacją polityczną Polski, muzyka Góreckiego stawała się coraz bardziej znana; zdobywała nowe, szerokie audytoria na Zachodzie, przyciągała też uwagę wykonawców. Wyrazem tego stały się m.in. dwa kwartety smyczkowe, napisane na zamówienie Kronos Quartet: Już się zmierzcha (1988) i Quasi una fantasia (1991). Obecnie muzyka Góreckiego wykonywana jest na całym świecie - na koncertach abonamentowych i na festiwalach, szczególnie często na koncertach monograficznych. Sięgają po nią choreografowie. Wielki sukces odnoszą nagrania dzieł Góreckiego, nowo zarejestrowane przez firmę Nonesuch.
Spośród nowszych kompozycji Góreckiego najbardziej znane to Concerto--Cantata na flet i orkiestrę (1992) oraz Małe Requiem dla pewnej polki (1993) - obie nagrane przez Schoenberg Ensemble dla firmy Philips oraz przez London Sinfoniettę dla Nonesuch. W ciągu ostatnich sześ-ciu lat Górecki ukończył dwa nowe utwory chóralne: Salve, Sidus Polonorum na chór, perkusję i instrumenty klawiszowe (1997-2000) oraz Lobgesang na chór i glockenspiel (2000), planuje też trzeci kwartet dla zespołu "Kronos". W marcu 2003 r. w Warszawie odbyło się prawykonanie jego Pieśni kurpiowskich na chór a cappella.
Kompozytor otrzymał kilka doktoratów honoris causa, m.in. atk w Warszawie (1993), Uniwersytetu Warszawskiego (1994), Uniwersytetu Katolickiego w Waszyngtonie, Uniwersytetu Michigan w Ann Arbor, Uniwersytetu Victorii oraz Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej w Montrealu.

Ważniejsze utwory: Pieśni o radości i rytmie na dwa fortepiany i orkiestrę (1956-60), Sonata na dwoje skrzypiec (1957), Koncert na pięć instrumentów i kwartet smyczkowy (1957), Epitafium na chór mieszany i zespół instrumentalny do słów J. Tuwima (1958), Pięć utworów na dwa fortepiany (1959), Trzy diagramy na flet solo (1959), Monologhi per soprano e tre gruppi di strumenti (1960), Scontri na orkiestrę (1960), IV Diagram na flet solo (1961), Genesis (Elementi per tre archi 1962, Canti strumentali per 15 esecutori 1962, Monodram per soprano, metalli di percussione e sei violbassi 1963), Choros I per strumenti ad arco (1964), Refren na orkiestrę (1965), Muzyczka 1 na trąbki i gitarę (1967), Muzyczka 2 na 4 trąbki, 4 puzony, 2 fortepiany i perkusję (1967), Muzyczka 3 na 3 altówki (1967), Kantata na organy (1969), Canticum graduum na orkiestrę (1969), Muzyka staropolska na orkiestrę (1969), Muzyczka 4 na klarnet, puzon, wiolonczelę i fortepian (1971), Dwie pieśni
sakralne na baryton i orkiestrę do słów M. Skwarnickiego (1971), Ad Mat-rem na sopran solo, chór mieszany i orkiestrę (1971), II Symfonia "Kopernikowska" na sopran, baryton, chór mieszany i wielką orkiestrę (1972), Euntes ibant et flebant na chór a cappella (1973), Amen na chór a cappella (1974), III Symfonia "Symfonia pieśni żałosnych" na sopran solo i wielką
orkiestrę symfoniczną (1976), Beatus vir, psalm na baryton solo, chór i orkiestrę (1979), Koncert na klawesyn (lub fortepian) i orkiestrę smyczkową (1980), Miserere na chór a cappella (1980), Recitativa e ariosa - "Lerchenmusik" na klarnet, wiolonczelę i fortepian (1985), O Domina nostra na sopran solo i organy (1985), Dla Ciebie, Anne-Lill na flet i fortepian (1986-
-90), Aria na tubę, fortepian, tam-tam i bęben (1987), Totus Tuus na chór a cappella (1987), Już się zmierzcha - Kwartet smyczkowy nr 1 (1988), Dobranoc na sopran, flet altowy, fortepian i trzy tam-tamy (1990), Quasi una fantasia - Kwartet smyczkowy nr 2 (1991), Concerto-Cantata na flet i orkies-trę (1992), Kleines Requiem für eine Polka na fortepian i 13 instrumentów (1993), Przybądź Duchu Święty na chór mieszany a cappella (1993), Kwartet smyczkowy nr 3 (1999), 5 Pieśni kurpiowskich na chór a cappella (1999), Salve, Sidus Polonorum, kantata o św. Wojciechu na chór, perkusję i keyboardy (1997-2000), Lobgesang na chór i dzwonki orkiestrowe (2000).

Choros I
W rozmowie z Leonem Markiewiczem, przeprowadzonej w 1962 r. ("Ruch Muzyczny" 1962 nr 17), Henryk Mikołaj Górecki mówił o "poddawaniu się ścisłej samokontroli", sygnalizując swe dążenie do zdyscyplinowania bodźców twórczych i impulsów technicznych w imię kompozycji jako procesu kontrolowanego. Była to reakcja na pasywność i nonszalancję, jakie obserwował w ówczesnej muzyce, a jakich za wszelką cenę pragnął uniknąć. Kamieniem milowym na drodze do ideału zwartości harmonicznej z jednej strony, a precyzyjnej formy
z drugiej stał się u Góreckiego Choros I (op. 20) na smyczki z 1964 r. Proces powstawania tego dzieła to pasmo zmagań kompozytora
o uzyskanie zadawalającego rezultatu ostatecznego.
Pierwszą wersję utworu wycofał Górecki tuż przed jej prawykonaniem na Warszawskiej Jesieni 1963. A kiedy z początkiem roku 1964 powrócił do partytury - zrezygnował z większości starannie przygotowanych efektów, wynikających z zastosowania tonów składowych. Decyzja ta miała podłoże praktyczne i związana była z problemami notacji. Kolejna "pierwsza" wersja doczekała się wprawdzie premiery na Warszawskiej Jesieni 1964, ale po festiwalu kompozytor przeredagował ją i przepisał na nowo. Edycja partytury ujawnia poważne zmiany i ostateczną rezygnację z flażoletów, które w pierwotnym zamyśle twórczym odgrywały tak istotną rolę.
Od początku swej drogi twórczej Górecki ujawniał skłonność do tytułów przywołujących muzykę dawną - jej techniki i formy. Charakterystyczne pod tym względem są zwłaszcza nagłówki części form cyklicznych, m.in. Epitafium i I Symfonii. Odniesienia do formuły "strofa - refren", w poprzednich utworach jeszcze podskórne, w Choros I prowokowane są już otwarcie, a bez wątpienia jednym z fundamentów logiki utworu jest "chóralne", naprzemienne występowanie czterech grup instrumentów (skrzypiec, altówek, wiolonczel i kontrabasów). Faktura antyfonalna pozbawiona jest jednak czynnika konfrontacyjnego. Muzyka w Choros I płynie miarowo - jeśli nie liczyć fragmentu, w którym z początkowego unisonu na ais wyłania się podstawowy materiał motywiczny, fragmentu naznaczonego sekwencją przyspieszeń (acceleranda). Nader istotnym aspektem tego materiału jest frontalny powrót do dźwięków o ściśle określonych wysokoś-ciach. I tak, początkowe ais daje początek dosyć wąsko ścieśnionemu klasterowi chromatycznemu, z którego następnie uwalnia się również chromatyczna, trzydźwiękowa komórka motywiczna. Brzmi ona niemal jak groźba dla całości tkanki. Rozmaite kombinacje i przekształcenia (w ruchu prostym i przeciwnym), jakim podlega, stają się bodźcem wyzwalającym przemiany nieruchomych dotąd klasterów - w tryle.
Przeważająca część wstępnego odcinka Choros I utrzymana jest
w metrum trójdzielnym, a omawiany wyżej bazowy materiał dźwiękowy w chwili stawania się ma niemal barokową kunsztowność frazy. Część główna dzieła jest potraktowana nieco luźniej, np. pojawiają się rytmicznie swobodne, poniekąd aleatoryczne wersje komórki trzydźwiękowej. Wzmaga się ogólna aktywność, kompozytor wprowadza kontrasty, np. przerywana pauzami faktura hoketowa zderzana jest z nieruchomymi klasterami, a całość ożywiają częste crescenda. W ostrożnej krytyce utworu Leon Markiewicz napisał, że ma on
w sobie "coś z tańca na wulkanie".
W roku 1964 niektórzy krytycy polscy uznali Choros I za monotonny; źródłem owej monotonii miało być obsesyjne ograniczenie zasobu wysokości dźwięków i repetytywna warstwa rytmiczno-motywiczna. Takie oceny świadczyły o niezrozumieniu dzieła - zarówno jego założeń, jak i ostatecznego kształtu. Przemieszczenie oktawowe komórki trzydźwiękowej w pierwszym segmencie odcinka głównego uwypuk-la raczej konfiguracje całotonowe niż półtonowe, choć półton jest dla tej komórki elementem konstytutywnym. Zmiana ta stanowi zapowiedź segmentu drugiego, gdzie Górecki rozpoczyna od nowa po-szukiwania motywiczne. Tym razem zaczyna od najniższych smyczków, by stopniowo przemieszczać materiał do wyższego rejestru. Ożywienie trwa do momentu, kiedy motyw podejmują wiolonczele,
a wówczas jest on już strukturą całotonową, wnoszącą światło
i przestrzeń w dotychczasowy mrok. W kodzie repryzy pojawiają się znowu wysokie smyczki. Materiał kody oparty jest na pierwotnej trzydźwiękowej komórce półtonowej i początkowo ma metrum dwudzielne, a poszczególne dźwięki podbarwione są glissandami. Przed finalnym klasterem faktura rozrzedza się i powraca metrum trójdzielne.
Ostatnie stronice partytury są poniekąd najbardziej konwencjonalnym aspektem Choros I; stanowią jakby zwieńczenie procesu, który wydaje się niepełny. Ale też nie taki był cel Góreckiego. Nie dążył on do stworzenia formy "skończonej" i wymuskanej, tak samo zresztą jak nie o nią mu chodziło we wcześniejszych utworach, a zwłaszcza
w cyklu Genesis, do którego Choros I można by zaliczyć na prawach honorowych.
Charakterystyczne dla Góreckiego poczucie czasu, wraz z drastycznym ograniczeniem materiału barw i motywów, ma zapewne swoje najbliższe odpowiedniki nie w muzyce, ale raczej w medytacji, albo też we współczesnym malarstwie abstrakcyjnym. Wiele mówiące paralele dzieł Góreckiego z okresu 1962-64 znajdziemy w nasyconych barwach, typowych dla płócien Marka Rothko.

(Adrian Thomas, Górecki. Oxford 1997, ss. 47-51)
przekład: Elżbieta Szczepańska-Lange