HOMEProgramBiletyBiuroO festiwaluMiejsca koncertówSponsorzyArchiwumDownloadNewsGaleria

Następny koncert
Powrót
Wszystkie koncerty
Imprezy towarzyszące
Indeks kompozytorów Indeks wykonawców

 

Heinz Holliger

ur. 1939 w Langenthalu (Szwajcaria), studiował grę na oboju
w Konserwatorium w Bernie i kompozycję u Sándora Veressa, później (1958-59) fortepian u Yvonne LefŹbre i obój u Pierre'a Pierlota w Paryżu. W latach 1961-63 studiował też kompozycję u Pierre'a Bouleza.
Będąc oboistą Basler Orchester-Gesellschaft, wygrywał liczne konkursy, m.in. w Genewie (1959) i Monachium (Konkurs ard, 1961), co pozwoliło mu rozwinąć karierę solistyczną. Chętnie grywał zapom-niane kompozycje z przeszłości i nowe utwory, które pisali dla niego Luciano Berio, Elliot Carter, Frank Martin, Hans-Werner Henze, Witold Lutosławski, Karlheinz Stockhausen i Isang Yun. Jego nagrania uhonorowane zostały m.in. Niemiecką Nagrodą Płytową, Nagrodą Edisona, Grand Prix du Disque, International Record Critics' Award oraz Diplôme d'honneur du prix mondial du disque.
Jako dyrygent i kompozytor otrzymał Nagrodę Kompozytorską Związku Kompozytorów Szwajcarskich (1984), Sonning Music Award, Frankfurcką Nagrodę Muzyczną (1987), Nagrodę Artystyczną Miasta Bazylei (1989), Nagrodę Muzyczną im. Ernsta von Siemensa (1991) oraz Nagrodę Kompozytorską Fundacji Księcia Pierre'a de Monaco (1994, za (S)irató). W 1995 r. otrzymał Premio Abbiati na weneckim Biennale za Scardanelli-Zyklus. W sezonie 1993/94 był kompozytorem-rezydentem Orkiestry Szwajcarii Romańskiej, a w 1998 - Festiwalu w Lucernie. Otrzymał doktorat honorowy uniwersytetu w Zurychu.
Pisze muzykę zróżnicowaną gatunkowo, na najrozmaitsze obsady: od dzieł scenicznych poprzez muzykę orkiestrową, kameralną, solową, po liczne dzieła wokalne. Szczególną inspirację czerpie z poezji takich twórców, jak Hölderlin, Trakl i Celan. Mieszka w Bazylei.

Ważniejsze utwory (od 1986): Zwei Liszt-Transkriptionen na orkiestrę (1986), Gesänge der Frühe wg Schumanna i Hölderlina na chór, orkiestrę
i taśmę (1987), What Where, opera kameralna wg sztuki Samuela Becketta (1988), Scardanelli-Zyklus na flet solo, małą orkiestrę, taśmę i chór mieszany do wierszy Friedricha Hölderlina (1975-91), (S)irató, monodia na wielką orkiestrę (1993), Lieder ohne Worte II na skrzypce i fortepian (1985-94), Mileva-Lieder na sopran i fortepian do słów Milevy Demenga (1995), Dunkle Spiegel na kwintet wokalny, baryton solo i zespół instrumentalny do słów różnych autorów (1995), Sonate (in)solit(air)e na flet solo (1995-96), Schneewittchen, opera wg Roberta Walsera (1998), Partita na fortepian (1999), 4 Pieśni na alt i orkiestrę do słów Georga Trakla (1992-2001), Recicanto na altówkę i orkiestrę kameralną (2000-01), Koncert skrzypcowy - Hommage ą Louis Soutter (1993-2002), M'amounia na perkusję i zespół kameralny (2002), Puneigä, 10 pieśni na sopran i zespół kameralny do wierszy Anny Marii Bacher (2002), 6 Pieśni do słów Christiana Morgensterna na sopran i orkiestrę (2003), Partita (II) na harfę (2003-04).

Scardanelli-Zyklus
W 1806 r. Issak Sinclair zabrał swego przyjaciela, trzydziestosześcioletniego Friedricha Hölderlina, do kliniki w Tybindze, jako "szaleńca". Rok później wypuszczono go, jako nieuleczalnie chorego, któremu pozos-tać miały najwyżej trzy lata życia. Przyjął go do swego domu stolarz Ernst Zimmer - tam, w małej wieżyczce Hölderlin przeżył jeszcze
37 lat. Pisał rzadko, na ogół dla swych krewnych lub na życzenie nielicz-nych gości-erudytów, którym nazwisko Hölderlina coś jeszcze mó-wiło. Nieliczne wiersze z tego okresu w porównaniu z wcześniej-szymi tekstami wyróżniają się szokującą prostotą, lecz mimo to nie są przystępne. Są takie, jakby wymarł w nich każdy ból, każde pragnienie, każde osobiste uczucie. Świat osiągnął pokój, bo życie pożegnało się z nim. Poeta pisze do matki, że powinna zadowolić się minimalnym kontaktem,"gdyż to, co mówię, muszę wypowiedzieć z pomocą możliwie niewielu słów, nie mogę bowiem wypowiedzieć się teraz
w żaden inny sposób".
Heinz Holliger zaczął kompozytorsko zajmować się tymi tekstami Hölderlina w wieku 36 lat, w czym dostrzec można znamienną, biograficzną paralelę. Praca ta, która niemal 20 lat później doczekała się prowizorycznego ukończenia, obejmuje - niczym średniowieczny kodeks - najrozmaitsze utwory. Niemal wszystkie części składające się na Scardanelli-Zyklus to właśnie "niewiele słów" - muzyka bardzo uboga i cicha. Liczby 37 (rok szaleństwa) i 73 (długość życia Hölderlina) są stale obecne w strukturze kompozycji. I choć w muzyce tej niemal nic się nie dzieje, przepełnia ją energia, tyle że nie pozytywna, lecz negatywna: nie powstaje z nagromadzenia dźwięków, lecz z coraz znaczniejszej ich redukcji. Większość odcinków można by określić mianem etiud, ćwiczeń, które wypróbowują różne stadia umierania. Dla wykonawców ów etiudowy charakter jest uchwytny, gdy np. kompozytor w partii fletu (silnie kojarzącym się z Hölderlinem, który grywał na tym instrumencie) wciąż notuje "wydech", chcąc uzyskać dźwięk wydobywany przy opróżnionych płucach. To nie jest opłakiwanie śmierci, lecz ucieleśnienie gaśnięcia, ćwiczenie śmierci za życia.

Wiele zagadek wiąże się z nazwiskiem Scardanelli - pseudonimem, którym Hölderlin podpisywał swe ostatnie wiersze. Doszukano się nawet pewnego włoskiego czarodzieja o tym nazwisku. Heinz Holliger ma na ten temat inną hipotezę: Hölderlin, zapalony wędrowiec
i wielbiciel rzek, miał podczas pobytu w Szwajcarii dotrzeć do miejsca w pobliżu Reichenau, w którym łączy się Ren przedni (Vorderrhein)
i tylny (Hinterrhein). Potocznie określano to miejsce mianem Scardan, stąd można by wywieść nazwisko Scardanelli.
Scardanelli-Zyklus, w którym Heinz Holliger narzucił sobie wyjątkowe ograniczenia i który dla niego samego był niezwykle wyczerpujący, należy do najważniejszych dzieł muzyki końca XX wieku. W czasach, gdy wszędzie mówi się o przekazie, komunikacji, wymianie, sieciach, Scardanelli-Zyklus przynosi z sobą jeden z tych "autystycznych" momentów, o których rozgadane społeczeństwo najchętniej by zapomniało. To spra-wia, że słuchanie tej muzyki, zwłaszcza podczas wykonania live, jest przeżyciem podobnie niepowtarzalnym, jak doświadczenie nocy polarnej.

Roman Brotbeck
(przekład: Piotr Maculewicz)